Samochody elektryczne. Nowy etap rozwoju motoryzacji
Historia samochodu to długa lista sukcesów i porażek, spektakularnych zarobków i równie widowiskowych klęsk finansowych. Jedno jest pewne, od wieków człowieka fascynował pojazd, który mógł poruszać się „sam”, bez pomocy zwierząt pociągowych czy ludzkich dłoni. Wbrew pozorom osiągnięcie takiego rezultatu wcale nie było sprawą prostą, a i teraz trudno mówić o samowystarczalności. Czy czeka nas rewolucja na rynku motoryzacji, czy tylko nieśmiałe próby dla bogatych i awangardowych?
Początki motoryzacji
Ustalenie pierwszego twórcy samochodu nie jest sprawą prostą, bo nad pierwszymi pojazdami samobieżnymi pracowano już na przełomie wieków XV i XVI. Taką konstrukcję, napędzaną siła wiatru zaprojektował znany wszystkim Leonardo da Vinci. Pojazd kołowy, napędzany parą, zdolny do przewozu osób to już wiek XVIII. Niestety osiągał prędkość tylko czterech kilometrów na godzinę, a po 20 minutach jazdy musiał sobie robić przerwę, aby wyprodukować napęd. Za konstruktora pierwszego samochodu uznaje się Carla Benza, który zbudował auto napędzane silnikiem benzynowym, jednocylindrowym, czterosuwowym.
Pojazdy elektryczne
Może trudno w to uwierzyć, ale napęd elektryczny jest najstarszym napędem na świecie (pomijając siły natury: wiatr i wodę). Historia aut elektrycznych sięga połowy XIX wieku w Szkocji, gdzie stworzono dorożkę z takim napędem. Niemal jednocześnie Rosjanie skonstruowali prototyp samochodu. Z czasem ilość konstrukcji rosła, a silniki elektryczne rozwijały się znakomicie, przy czym w ogóle nie chodziło o troskę o środowisko, a tylko o to, że był to jedyny sensowny napęd. Po prostu silniki spalinowe były dopiero w fazie konstrukcji.
Elektryki umarły już dwa razy
Pierwsze zaniechanie jakichkolwiek prac nad rozwojem konstrukcji elektrycznego silnika pojazdu, związane jest z wynalezieniem i udoskonaleniem technologii spalania w końcu XIX wieku. O drugiej śmierci zaczęto coraz śmielej mówić to lat później. Lata 90. XX w. to stałe starania lobby producenckich nad zaniechaniem prac nad rozwojem elektryków. W tym czasie wydawało się jeszcze, że tradycyjna oferta będzie najlepsza, pod warunkiem zapewnienia dostępu do salonów dealerskich i stałego zaopatrzenia klientów w oryginalne części Ford, Mercedes czy Skoda. Szczęśliwie dla klientów i środowiska na rynek wkroczyła Tesla.
A wtedy, weszli oni, cali na biało…
Czy samochody elektryczne czeka trzecia śmierć? Nic na to nie wskazuje. Wiek XXI to przede wszystkim Tesla, pierwszy producent aut w pełni elektrycznych. W 2020 roku sprzedaż Tesli przekroczyła poziom miliona samochodów. Co więcej, nie odbywa się ona za pomocą tradycyjnej sieci dealerskiej, a po prostu na sprzedaży samochodów w salonach firmowych i Internecie. Nie ma także potrzeby wzywania klientów do serwisu, bo Tesla stawia na zdalne aktualizacje oprogramowania.
Co na to inni producenci?
W tej chwili jesteśmy na etapie, na którym każda szanująca się marka ma w swojej ofercie przynajmniej jedno auto całkowicie elektryczne. Co więcej, producenci zaczynają silnie lobbować za jak największym i szerokim dostępem do stacji ładowania elektryków. Łatwo dostępne są oryginalne części Mercedes, które mogą służyć do drobnych napraw w elektryku. Może nie teraz, ale z czasem na pewno się one przydadzą, bo rynek rozwija się świetnie także w pozornie mało zamożnej Polsce. Według zestawień sprzedażowych za rok 2019 liderem jest u nas BMW, głównie za sprawą modelu i3, kolejne miejsce na podium zajmuje Nissan Leaf, a po nim BMW Mini. Najwięcej samochodów z napędem elektrycznym zarejestrowały firmy w województwie mazowieckim.
Najnowsze komentarze